sobota, 11 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 9


     Otworzyłem oczy. Leżałem w moim pokoju, pełnym słońca, które wpadało przez okna. Byłem bardzo wyspany a to dziwne, bo nigdy się nie wysypiałem. Usiadłem na łóżku i przetarłem oczy. "Kiedy ja zasnąłem?" zapytałem sam siebie. Zagłębiając się w te myśli wstałem i zacząłem się ubierać. Nie pamiętam kiedy poszedłem spać, kiedy zasnąłem, widocznie byłem bardzo zmęczony.
Ubrałem się i spojrzałem na zegar, dochodziła 14 popołudniu.
- wow - szepnąłem pod nosem - dawno nie spałem tak długo, zazwyczaj mama mnie budziła...
  No tak.. mama przecież jest w szpitalu z tatą. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór i ku mojemu zdziwieniu byłem na to... obojętny. Takie rzeczy zdarzają się tysiącom ludzi na co dzień, nie można się załamywać... nie można, trzeba iść dalej.
Wziąłem telefon z szafki, schowałem go do kieszeni i zszedłem na dół. W kuchni stwierdziłem że jestem głodny ale nie mam ochoty na zbyt wiele, więc wyjąłem miske, mleko i moje ulubione kulki czekoladowe. Usiadłem przy stole i zacząłem jeść płatki z mlekiem na zimno. Jedząc jedyne co słyszałem to chrupiące w moich zębach kulki, ta cisza w domu była nie do zniesienia. Ciągle dziwiłem się sam sobie że mam dobry humor, jeszcze wczoraj wieczorem dowiedziałem się że mój tata jest ciężko chory, a dzisiaj humor mi dopisuje jak nigdy. Jedząc wyciągnąłem telefon z kieszeni.  Może zadzwonie do Nicole. Wybrałem jej numer i zadzwoniłem.
- Halo? - usłyszałem po chwili jej zaspany głosik.
- Cześć kochanie, co ty jeszcze śpisz? - zapytałem
- Nie.. już nie - odpowiedziała lekko się smiejąc
- No to dobrze - powiedziałem radośnie
- Jak się czujesz? - zapytała troskliwie
Wtedy w mojej głowie powstał plan.
- słabo... ciągle o tym myślę, mam ochote odejść stąd razem z nim... - odpowiedziałem dobrze udając smutek
- Nawet o tym nie myśl !!! - odpowiedziała szybko - daj mi 20 minut i będe u Ciebie.
Rozłączyła się a ja wstałem z uśmiechem i włożyłem pustą miskę do zmywarki.
- Ja to jednak mogę zostać aktorem - powiedziałem dumnie do siebie i poszedłem do salonu.
Włączyłem telewizor i rozłożyłem się na kanapie, kładąc nogi na stole.
Przełączając kanały straciłem totalnie poczucie czasu i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko się zerwałem i pobiegłem jeszcze raz po schodach do góry po drodze krzycząc "poczekaj chwilkę!!!". Wbiegłem do pokoju założyłem spodnie, ubrałem koszulke i popsikałem się jakimś perfumem i szybko zbiegłem na dół. Zatrzymałem się przy drzwiach obróciłem się i spojrzałem w strone lusterka znajdującego się na przeciwnej ścianie. Po przeglądzie odwróciłem się z powrotem do drzwi i otworzyłem je
- czeeeeść kochaaa.....- zatrzymałem się w połowie zdania i patrzałem przed siebie jak wryty.
W drzwiach nie stała Nicole. W drzwiach stała listonoszka patrząc się na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Dzień dobry... ja tylko przyniosłam pocztę... - powiedziała nie ukrywając szoku i wystawiła rękę z listami w moim kierunku
Wyrwałem jej z ręki listy i zamknąłem drzwi bez słowa. Rzuciłem koperty na najbliższy stolik i zacząłem śmiać się sam z siebie. Wróciłem na kanape przed telewizorem, ledwo usiadłem a znowu usłyszałem dzwonek. Szybkim krokiem podszedłem do drzwi, zamaszyście je otworzyłem.
- CO ZNOWU ?! - krzyknąłem i po raz kolejny doznałem szoku po tym razem w drzwiach stała Nicole.
- Wiem, że przeżywasz ale mógłbyś być dla mnie miły... chcę ci pomóc kochanie.. - chciała jeszcze coś powiedzieć ale nie dałem jej dokończyć. Złapałem ją jedną ręką w pasie i wciągnałem do domu drugą ręką zamykając drzwi. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować przycisłem ją do sciany i zacząłem całować. Była troche w szoku ale po chwili uległa.
Nie trwało to długo, może jakieś 3 minuty, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Nie ma twojej mamy w domu? - zapytała
- Nie ma - odpowiedziałem usmiechajac się znacząco - cały dom nasz.
Poszliśmy w strone kanapy na której przed chwilą oglądałem telewizję. Przed nią zaczęła tym razem ona mnie całować a po chwili popchnęła mnie tak że upadłem na kanapę. Patrzałem teraz na nią z dołu. Była ubrana w krótką spódniczkę i koszulkę na ramionkach - na dworze panował upał. Usiadła przodem do mojej twarzy w moim pasie. Schyliła się do mnie aby jeszcze raz mnie pocałować, wtedy ja złapałem ją obiema dłońmi za posladki, którymi zaczeła ruszać do przodu i do tyłu. Byłem już mocno podniecony, gdy zdjęła koszulke i zabrala sie za zdejmowanie mojej w czym jej pomogłem. Położyła dłonie na mojej klatce piersiowej i kontynuowała taniec posladkami. Chwile potem lekko się podniosła i położyła na mnie całując mnie i macając po brzuchu i klacie. Poczułem że jej prawa ręka zjeżdża coraz nizej aż wkońcu zaczęła odpinać rozporek i wtedy musiała przerwać pocałunek. Przesunęła się niżej i teraz była w moich nogach. Rozpięła mi rozporek a ja ściągnąłem spodnie. Zostałem w samych bokserkach koloru białego, wtedy znowu podniosła się i zaczęła mnie całować masując mi ręka penisa. Moje podniecenie już jest nie do opisania, jednak musze pozwolić jej działać i nie ingerować w to. Nie przerywając całowania włozyła ręke w moje bokserki i dalej go masowała. Gdy uznała że czas iść dalej znowu przerwała pocałunek i zaczęła się zniżac do mojego pasa a ja całkowicie ściągnąłem bokserki. Wtedy bez problemu zaczęła robić mi loda a ja poczułem się tak dobrze jak nie miałem okazji długo się czuć. Po około dwóch minutach przerwała i zaczęła ściągać spódniczke.
- Czekaj - powiedziałem 
Popatrzyła się na mnie i po chwili zrozumiała o co chodzi. Sięgnęła do torebki którą rzuciła obok kanapy i po chwili wyjęła z niej paczke prezerwatyw i rzuciła mi. Rozpakowałem i zrobiłem z nią co trzeba. Zanim pomyślałem co teraz, Nicole ściągnęła z siebie już całą garderobe ubrań usiadła mi w pasie wkładając go. Zaczeła podskakiwać wydając przy tym bardzo podniecające mnie jęki. 
- Nie wiem jak ty to robisz - zacząłem mówić szybko oddychając - ale niesamowicie mnie podniecasz, jesteś w tym NAJLEPSZA, pobudzasz każdą komórkę mojego ciała.
Ona tylko schyliła się, dała mi buziaka w usta i kontynuowała. Chwile potem zacząłem już czuć że zbliża się koniec. Po 20 sekundach doszedłem. Nicole zeszła ze mnie i położyła się obok kładąc głowe na mojej klacie. Obydwoje ciężko oddychaliśmy.

piątek, 3 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 8


    Zajęło mi dwie minuty wzięcie kurtki z pokoju i wrócenie do drzwi. W tym czasie nawiedzały mnie okropne myśli, które starałem się nie dopuszczać do świadomości. "Dziwne to wszystko, przecież to był sen, więc to nie mogła być prawda..." tłumaczyłem sobie w myślach. 
- No to gdzie jedziemy? - zapytałem schodząc ze schodów i widząc czekającą na mnie w drzwiach Nicole
- No chodź szybko i po prostu nie zadawaj pytań, ja sama nic nie wiem naprawdę! - odpowiedziała
Złapała mnie za rękę i wyciągnęła z domu ciągnąc mnie w stronę samochodu zaparkowanego na podjeździe. 
- Czekaj - powiedziałem muszę zamknąć drzwi.
Puściła mnie a ja podbiegłem do drzwi i zamknąłem je na klucz.
Odwróciłem się i widząc że już wsiada do auta pobiegłem w jej strone i siadłem na miejscu pasażera, obok kierowcy, którym była ona.
Minęła chwila i zapytałem:
- No to jedziemy?
- Tak, tak ...już - odpowiedziała i przekręciła kluczyk w stacyjce.
Wyjechaliśmy z podwórka i ruszyliśmy ulicą.Znowu zaczęły mnie nachodzić dziwne myśli, wszystkie straszne i wywołujące we mnie strach i dreszcze. 
- Daleko jeszcze ? - zapytałem
- Już się zbliżamy... - odpowiedziała niewyraźnie
Minęło 10 minut gdy zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu. Było dosyć ciemno więc nie mogłem się dowiedzieć gdzie jesteśmy. Nicole rozpięła pasy i wysiadła z samochodu.
- Chodź - powiedziała do mnie
Wysiadłem. Byliśmy na parkingu znajdującym się z tyłu jakiegoś potężnego budynku,  z wieloma oknami, przez które było widać światło. Zakręciło mi się w głowie kiedy po chwili poznałem ten budynek. To był szpital, z którego ledwo dzisiaj wyszedłem.
- Nicole chyba nie... - zacząłem
- Nic nie mów, twoja mama na nas czeka , naprawdę ja nic nie wiem. - przerwała mi
Obeszliśmy budynek od drugiej strony i weszliśmy do środka. Nicole podeszła do informacji a ja się rozglądałem. Spędziłem tu ostatni tydzień i gdy wkońcu stąd wyszedłem w ten sam dzień tu wróciłem. Chyba mam jakiegoś pecha ostatnio...
Nicole wróciła do mnie, złapała mnie z rękę i spojrzała mi w oczy. Uśmiechnęła się lekko i sztucznie, jednak ten uśmiech troche mnie uspokoił. Poszliśmy wzdłóż korytarza i staneliśmy przy windzie czekając na nią. Po chwili nadjechała i gdy wsiedliśmy i Nicole wybrała 3 piętro drzwi się zasunęły i pojechaliśmy w górę. Napięcie we mnie rosło, bardzo się bałem tego czego za chwilę mogę się dowiedzieć, ale muszę być dobrej myśli. Piknięcie i drzwi rozsunęły się. Popatrzeliśmy z Nicole na siebie. Ona była równie przestraszona jak ja i oczekiwała że to ja wyjdę pierwszy, więc zrobiłem krok do przodu. Ledwo zdążyłem się rozejrzeć z siedzenia w pobliżu mnie wstała moja mama i podeszła do mnie. Przytuliła mnie bardzo mocno i spojrzała na mnie. Jej oczy łzawiły.
- Mamo, o co tutaj chodzi? Tacie się coś stało? - zapytałem czując jak łzy napływają mi do oczu.
- Chce Cię zobaczyć - odpowiedziała i pociągnęła mnie za sobą wzdłóż korytarza.
Doszliśmy do sali numer 6. Mama otworzyła drzwi i weszła do środka. Popatrzyłem się za mnie. Nicole usiadła na korytarzu. Wyczuła mój wzrok i spojrzała się na mnie. Wskazała mi głową żebym wszedł do środka. Odwróciłem się z powrotem i wszedłem do sali. Było tu 6 łóżek; 3 pod jedną ścianą i 3 pod drugą naprzeciw siebie. Wszystkie były puste oprócz tego jednego przy którym stała moja mama. Podszedłem do niej i zobaczyłem swojego ojca leżącego w łóżku. Spojrzał się na mnie. Podszedłem i go przytuliłem. 
- Co się stało? - zapytałem gdy rozluźniliśmy uścisk i się wyprostowałem
Mama spojrzała się na mnie wciąż ze łzami w oczach i powiedziała:
- Gdy jechaliśmy z twoim ojcem samochodem... Jeremy zasłabł... na szczęście droga nie była ruchliwa i zdążyłem opanować samochód i zjechać na pobocze.
- Tato dlaczego zasłabłeś? - zapytałem. Nagłe zasłabnięcie musi mieć  swój powód.
- Widzisz... -zaczął tata - mieliśmy Ci z mamą już dawno powiedzieć ale...
- Co powiedzieć ?! 
- Spokojnie - kontynuował tata - to jeszcze chyba nic poważnego, ale jestem chory Ryan.
- Jak to chory? - zapytałem już nie panując nad łzami - Na co?
Zapadła cisza. Mama ukrywała swoją twarz w dłoniach, ja patrzyłem się to na nią to na tate. Po policzkach ciekły mi łzy.
- Mam nowotwór - powiedział nie patrząc się na mnie.
Upadłem na najbliższe krzesełko. 
- Jak to? - zapytałem przez łzy wysokim głosem - to niemożliwe... przecież...wyzdrowiejesz prawda?
- Nic nie wiem Ryan. - odpowiedział
Położyłem moje dłonie na twarz. Całkowicie przestałem nad sobą panować i płakałem już coraz bardziej.
- Ale przecież... i co teraz będzie? - patrzyłem się to na mamę to na tatę.
- Damy rade... - odezwał się tata.
- Niby jak ?! - wybuchłem - NA TĄ CHOROBĘ SIĘ UMIERA... - wstałem i rzuciłem się na niego przytulając się. położyłem głowę na jego piersi nie panując nad łzami lęcącymi z moich oczu. On przytulił mnie tak mocno jakby się żegnał.





      Rozmawiałem z rodzicami jakąś godzinę. Postanowiłem wyjść do Nicole i napić się kawy. Wyszedłem z sali zostawiając w niej rodziców i zamknąłem za sobą drzwi. Nicole siedząca w pobliżu podniosła głowę i spojrzała na mnie. Wstała i poczekała aż do niej podejdę.
- Chodź do kawiarni - zacząłem - napijemy się kawy
Łzy już mi nie leciały z oczu, jednak czułem że jestem nadal czerwony i widać że płakałem. Nicole też to zauważyła i kiedy usiedliśmy przy stoliku w kawiarence powiedziała:
- Jeśli nie chcesz jeszcze mi mówić o co chodzi to nie mów. Wiem że dzieje się coś poważnego ale szczegółów nie znam. Powiesz mi kiedy będziesz na tyle silny żeby...
- Tata jest chory na raka - przerwałem jej nie mogąc słuchać jej przemówienia.
Popatrzyła na mnie a jej oczy napełniły się łzami
- O Boże...- zaczęła
- Oh już daj spokój, wiem że ci przykro itd, odwiozłabyś mnie do domu?- zapytałem nie patrzac się na nią.
Spojrzała się na mnie oburzonym wzrokiem i wstała.
- okej, chodź.
I ruszyła w strone wyjścia z kawiarenki. Wstałem i poszedłem za nią. Nie wiem czemu zachowałem się troche chamsko w stosunku do niej, ale bardzo chce jak najszybciej zostać sam. Po za tym jestem bardzo śpiący, dużo się dzisiaj wydarzyło.
20 minut potem wjeżdżaliśmy już samochodem Nicole pod mój dom. Wysiadłem bez słowa i zamknąłem za sobą drzwi ale się opanowałem i otworzyłem drzwi od jej strony.
- Dobranoc kochanie - schyliłem się i dałem jej buziaka w usta - dziękuję że ze mną byłaś.
- Dobranoc - odpowiedziała, zamknęła drzwi i odjechała spod domu.